Kultura jamneńska. Wyspa odmienności
– Mieszkańcy Jamna zawsze mieli świadomość swojej odmienności i podobnie jak mieszkańcy pobliskiego Łabusza byli z niej dumni – mówi Ewa Pliszka, kierownik działu etnograficznego w koszalińskim Muzeum. – Jeszcze pod koniec XIX wieku niemieccy badacze zaczęli przyglądać się zjawisku kultury jamneńskiej i publikowali na ten temat. Wyniki ich badań są rozproszone po wielu bibliotekach uniwersyteckich w Niemczech, a w Polsce zupełnie nieznane. Po drugiej wojnie światowej również pojawiło się w pewnym momencie zainteresowanie Jamnem, ale długo nie przekładało się ono na konkrety.
Po wojnie nastąpiła całkowita wymiana ludności na Pomorzu. Nie inaczej było z Jamnem. Większość niemieckich mieszkańców w 1945 roku albo uciekła przed zbliżającym się frontem, albo została wysiedlona w parę miesięcy po ustanowieniu polskiej administracji. Ostatni wyjechali w 1947 roku.
Nowi mieszkańcy również byli przesiedleńcami – pochodzili głównie ze wschodnich terenów Polski, część z Wielkopolski i innych regionów. Znaleźli się w obcym otoczeniu i stopniowo je zagospodarowywali po swojemu. Długo nie mieli pojęcia, że trafili w miejsce, w którym przez setki lat nakładały się na słowiańskie podglebie wpływy niemieckie, fryzyjskie i prawdopodobnie holenderskie tworząc oryginalną mieszankę sztuki i obyczaju.
Ewa Pliszka komentuje: – To, że nie mamy pewności co do obecności Holendrów w Jamnie, pokazuje jak dużo jest do zrobienia z punktu widzenia etnografii i historii. Na wpływy holenderskie wskazuje na przykład motyw tulipana w zdobnictwie, albo używanie drewnianych chodaków. Ale to dowody nie wprost, bo na przykład chodaki jamneńskie istotnie się różniły od typowo holenderskich. Wnioskujemy o obecności przybyszy z Niderlandów również na podstawie tego, że byli oni mistrzami w zagospodarowywaniu terenów bagnistych, a taki charakter ma obszar nad jeziorem Jamno. Pojawiali się w takich miejscach jako fachowcy od budowy kanałów, śluz i osuszania gruntów. Ale wiele więcej w sposób pewny nie możemy stwierdzić. Dopiero pogłębione badania mogą dać w tym względzie jasność.
Jerzy Buziałkowski, dyrektor Muzeum w Koszalinie, podkreśla: – Brakuje nam wiedzy o tym arcyciekawym zjawisku jakim, była kultura jamneńska. Generalnie słabo wygląda również zaawansowanie badań nad historią Pomorza w ogóle. Pojawiają się rozmaite prace, ale zazwyczaj mają one charakter przyczynkarski, a to za mało. Dlatego to, co obecnie robimy, czyli budowa Zagrody Jamneńskiej, aplikacja na smartfony umożliwiająca historyczny spacer po Jamnie oraz tłumaczenie publikacji Rity Scheller zatytułowanej „Jamund” ma takie znaczenie. Mam nadzieję, że to tylko duży krok w poznawaniu i promocji spuścizny dawnego Jamna, ale krok nie ostatni.
Pierwsze etnograficzne polskie badania nad Jamnem przeprowadziła ekipa z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu pięćdziesiąt lat temu, ale ślad drukowany po nich jest bardzo skromny. O stworzeniu skansenu Muzeum myślało zaś już od lat siedemdziesiątych XX wieku. Rozważano różne lokalizacje, również Jamno i Łabusz, ale nic z tego wówczas nie wyszło.
– Wciąż nie rozstrzygnięto, czy to była kultura „nasza”, czy niemiecka – mówi Ewa Pliszka. – Wszystko się zmieniło, kiedy pojawiła się akceptacja faktu, że mieszkamy na terenie, który przez stulecia był niemiecki, ale na którym zachowały się ślady słowiańskie, widoczne choćby w nazewnictwie. Zapanowała zgoda, by uznać kulturę jamneńską za naszą kulturę regionalną.
Jednak dopiero w 2003 roku w Muzeum udało się otworzyć wystawę zatytułowaną „Wyspa kulturowa”, której komisarzem była Lija Szadkowska. To również wtedy przeniesiono do Koszalina dziewiętnastowieczną drewnianą chałupę rybacką z Dąbek, która stała się miejscem ekspozycji. – Robiłyśmy kwerendę po muzeach polskich, żeby sprawdzić, gdzie są zabytki stąd pochodzące a mogące znaleźć się w składzie eksponatów naszej wystawy – informuje pani Ewa.
Zgromadzone eksponaty (448) pochodzą w większości z początku XIX w. do poł. XX w., niektóre z wieku XVIII. Są one własnością koszalińskiego Muzeum (366), Muzeum Narodowego w Szczecinie (36) i Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku (46 eksponatów).
– Mnóstwo wartościowych informacji niosą zdjęcia i inne ilustracje. Można na ich podstawie wyciągnąć wiele wartościowych wniosków – mówi Ewa Pliszka. – Na fotografiach widzimy ludzi dumnych i świadomych swej odmienności. Byli oni bogatymi rolnikami i rzemieślnikami, którzy nie wstydzili się swych odmiennych strojów i używali ich w szczególnie uroczystych momentach, ale i w życiu codziennym jeszcze w latach dwudziestych ubiegłego wieku.
Klimat społecznej akceptacji działań Muzeum jest w dzisiejszym Jamnie silnie odczuwalny. Obecni jego mieszkańcy interesują się przeszłością, ale również coraz bardziej się konsolidują jako lokalna społeczność. W Jamnie działa jedna z najaktywniejszych w Koszalinie rad osiedlowych. Na organizowanych przez nią imprezach pojawiają się setki osób. – Wygląda na to, że Jamno znów staje się miejscem szczególnym – kwituje Ewa Pliszka. – Takie inicjatywy jak przygotowany siłami amatorów spektakl „Wesele jamneńskie”, w którym wystąpiło w koszalińskim amfiteatrze niemal 200 osób świadczy o tym, że dawna kultura Jamna potrafi nadal ciekawić i inspirować.