Zaangażowanie w mieleńską inwestycję podyktowało nam serce
To co pamiętam z pierwszej wizyty w Mielnie, to niezwykłej urody przyroda wybrzeża. Fale nieustannie zmywające na rozległych plażach biały piasek, słony wiatr i świeżość powietrza. Łagodne wydmy, dające ochronę przed wiatrem przepięknym różom, nadbrzeżnym i sosnowym krzewinkom. Właśnie tu, na tej plaży, stojąc w butach wypełnionych piaskiem, w marcu 2005 roku, ja i Haakon Saeter podjęliśmy decyzję o inwestowaniu w projekt Firmus Group w Mielnie.
W ciągu wielu lat działalności w roli deweloperów i inwestorów napotykaliśmy bardzo wiele interesujących okazji inwestycyjnych. Niektóre z nich odwoływały się do portfela, inne oddziaływały na rozum, a jeszcze inne wywoływały drgnienie serca. W tym przypadku nie mam wątpliwości, że decyzję podyktowało serce. Stworzenie czegoś wspaniałego w tym cudownym otoczeniu musiało się udać. Każdy, kto kocha przyrodę i morze zrozumie, że to prawdziwy raj.
Od zawsze znaliśmy Steina Knutsena – biznesmena. Jako młody człowiek w Norwegii wybrał do życia nasze strony i tu też rozpoczęła się jego kariera. Sięgając pamięcią wstecz, widzę Steina jako człowieka, który zawsze dąży do doskonałości, a przy tym nie obawia się długich dni pracy. Nie miałem wątpliwości, że w każdej dziedzinie, jakiej poświęci swoje życie zawodowe, odniesie sukces.
Po kilku latach, jako osoba odpowiedzialna za ogromną norweską inwestycję w branży nieruchomości, Stein wyjechał do Warszawy. W tamtym czasie zaangażowany byłem w budowę centrum handlowego w Gdyni i w 1995 roku spotkaliśmy się w Warszawie, aby przy filiżance kawy podzielić sie doświadczeniami z umiejętnosci radzenia sobie w polskim biznesie. Niemniej w tamtym czasie nie nawiązaliśmy jeszcze żadnej współpracy. Nie miałem też wtedy pojęcia, że po upływie ponad dziesięciu lat połączymy siły i zostaniemy długoletnimi partnerami biznesowymi w jednej z najbardziej unikalnych inwestycji w branży nieruchomości na wybrzeżu Morza Bałtyckiego.
W zimie 2005 roku Stein zaprosił nas do Mielna, aby pokazać kilka działek i zapoznać nas z planowaną ze wspólnikami budową. Mając na uwadze dobre skojarzenia z innymi projektami Greenfield w okolicach Bałtyku uznaliśmy, że będzie miło odwiedzić Steina w jego ówczesnym siedlisku, czyli w niewielkiej wiosce Mielno, położonej na polskim wybrzeżu. Spotkaliśmy tam innego Steina – nie tego znanego nam z Norwegii czy Warszawy, w garniturze i krawacie. Tym razem ubrany był w dżinsy i sweter, wyglądał na bardziej wypoczętego i młodszego niż kiedykolwiek wcześniej. Trudno powiedzieć, czy zasługą tej zmiany był nowy tryb życia, bardziej nieskrępowany i na luzie, czy też jego entuzjazm dla projektów, nad którymi pracował. Ale kiedy pokazał nam działki zrozumieliśmy, skąd bierze się jego świeży, bezwarunkowy entuzjazm.
Stein ze wspólnikami zakupił w okolicy sporo ziemi; zaproponował nam przyłączenie się do kolejnych zakupów i rozpoczęcie budowy. Zdeklarowaliśmy się już pierwszego wieczoru, co raczej rzadko się zdarza przy podejmowaniu decyzji o inwestycji na taką skalę. Pomogło nasze przekonanie, że Polska jest właściwym krajem do inwestowania. Przy tym mamy pewność, że ziemia położona na wybrzeżu ma o wiele bardziej wyjątkowy charakter od innych nieruchomości i byliśmy całkowicie przekonani, że razem ze Steinem jesteśmy w stanie stworzyć coś unikalnego. Nie mieliśmy żadnych wątpliwości, że ludzie kupią mieszkania, będą chętnie odwiedzać restauracje i korzystać z obiektów i udgodnień przez nas oferowanych.
Byliśmy także pewni, że potrafimy przekonać inwestorów i wspólników do wspólnej realizacji projektów. Z czasem projekty się rozrastały, zresztą nasze ambicje także. W związku z tym nakłoniliśmy wielu profesjonalnych specjalistów, aby wsparli naszą inwestycję, dołączając do nas.
Dziś grupę wspierającą budowę Dune jak też pozostałe projekty Firmus można określić trzycyfrową liczbą udziałowców, ma też ona solidne zaplecze kapitałowe i źródło know-how oraz doświadczenie, jakim nie mogą się pochwalić konkurencyjne projekty na wybrzeżu Morza Bałtyckiego. Oczywistym jest, że nasi udziałowcy oczekują wysokich zysków z inwestycji, ale mamy także świadomość tego, że na dłuższą metę opłacają się jakość i cierpliwość. Nie jesteśmy tu wszak po to, aby wypracować szybki zysk, ale naszym celem jest sprawić, aby usatysfakcjonowani klienci chętnie do nas powracali. Przekonani jesteśmy, że zakup mieszkania w jednym z naszych projektów będzie jedną z najlepszych inwestycji w życiu naszych klientów. Chcemy zadowolonych klientów zarówno teraz, jak i w przyszłości.
Zatem pragnę pogratulować wszystkim nabywcom mieszkań w Dune i życzyć nam wszystkim fantastycznej podróży w przyszłość.
Tormod Stene-Johansen, prezes Dune Holding AS, Norway
Zagroda Jamneńska. Pierwsi gości jeszcze w tym roku.
W Jamnie powstaje oddział zamiejscowy Muzeum w Koszalinie – w formie zrekonstruowanej Zagrody Jamneńskiej złożonej z chaty chłopskiej, nieco większej od niej stodoły i budynku bramnego. W chacie znajdzie swe miejsce ekspozycja etnograficzna, a pomieszczenia stodoły posłużą za przestrzeń edukacyjną. Zagroda Jamneńska będzie pierwszym w województwie zachodniopomorskim mini skansenem – muzeum na wolnym powietrzu. Zakończenie budowy zaplanowano na 18 grudnia br.
Placówka ma służyć zachowaniu zabytków materialnych dawnego Jamna i propagowaniu wiedzy na temat wyjątkowego zjawiska kulturowego, jakim była kultura jamneńska. Inwestorem jest koszaliński samorząd, który w ramach projektu pod nazwą „Rekonstrukcja historycznej Zagrody Jamneńskiej z XIX w.” uzyskał 60-procentowe unijne dofinansowanie (prawie 2,5 mln zł).
Budowana od zera zagroda jest wiernym odtworzeniem obiektów, które rzeczywiście kiedyś w Jamnie stały. Zachowały się na przykład plany chaty, dzięki czemu możliwe jest precyzyjne odwzorowanie oryginału. Warto podkreślić, że również techniki budowlane stosowane podczas prac nawiązują do dawnego budownictwa ryglowego i szachulcowego. Na przykład ściany powstawały przez wypełnienie konstrukcji drewnianej słomą, gliną i gipsem – tak jak to robiono kiedyś, a dach z trzciny wykonany jest również starymi metodami.
Ewa Pliszka, kierownik działu etnograficznego koszalińskiego muzeum, relacjonuje: – Budowa budzi żywe zainteresowanie. Są osoby, które co pewien czas przyjeżdżają oglądać postęp prac. Oczywiście na plac budowy wstępu nie ma, ale i zza ogrodzenia widać było, jak powstawała drewniana konstrukcja, później dach i mury.
W chacie znajdzie swe miejsce wystawa etnograficzna wykorzystująca multimedia. Zwiedzający będą mogli pobrać na smartfon specjalną aplikację, która poprowadzi ich niczym przewodnik. Dla osób nie dysponujących smartfonami przewidziano 20 tabletów, które będą wypożyczane w ramach biletu wstępu. Na ekspozycję złożą się eksponaty z zasobów własnych Muzeum w Koszalinie, a także wypożyczone z muzeów w Bytowie, Słupsku i Szczecinie.
Ekspozycja muzealna będzie pretekstem do rozbudowanych działań edukacyjnych. Tu od razu wyjaśnienie, dlaczego chata jest znacznie mniejsza niż stodoła. Otóż chata jest starannym odtworzeniem obiektu kiedyś istniejącego, a stodoła to stylizacja, zaprojektowana w pewnym charakterze ale od razu z przeznaczeniem na cele edukacyjne. Będzie tam część administracyjna, kasa, sklepik, i sale edukacyjne. Jedna z piecem do wypalania gliny, gdzie będą się odbywać warsztaty z ceramiki; druga interdyscyplinarna – z piecem do wypieku chleba. Na górze znajdzie się zaś sala konferencyjno-projekcyjna, gdzie można się będzie zapoznać z filmem, który również jest przygotowywany na potrzeby Muzeum.
Jerzy Buziałkowski, dyrektor Muzeum w Koszalinie, podkreśla: – Edukacja jest naszą mocną stroną. Dlatego planujemy w tym obszarze wiele działań. Niektóre będą kontynuacją, jak choćby bardzo popularne cykliczne warsztaty etnograficzne dla dzieci i dorosłych. Pojawią się również nowe propozycje, o których w szczegółach za wcześniej jest mówić, ale z pewnością będą dobrze przyjęte. Generalnie traktuję te obecne prace nie jako finał czegoś, ale początek czegoś większego. Kłopotem może być brak terenów należących do miasta, ale można sobie wyobrazić powstanie w przyszłości dużego skansenu – również jako centrum edukacji regionalnej. Kolejnymi krokami mogłoby być odtworzenie kuźni na przyległej malutkiej działce, która należy do miasta. Inny kierunek to to, co mieszkańcy nazywają „Malborkiem”, czyli zespół ceglanych stodół po drugiej stronie ulicy, vis a vis odtwarzanej obecnie chaty.
Prace budowlane są już mocno zaawansowane. W części gotowa jest instalacja elektryczna w chacie, gdzie znajdzie się ekspozycja muzealna. Trwają ostatnie uzgodnienia z firmą, która tę ekspozycję aranżuje co do lokalizacji eksponatów i multimediów.
– Chcemy pokazać „Jamno” – w znaczeniu kultury jamneńskiej – szerzej. To trudne, bo nie zachowało się wiele zabytków i źródeł historycznych – mówi dyrektor Jerzy Buziałkowski. – Formą wyjścia poza obszar Zagrody będzie aplikacja zatytułowana „Z Julkami po Jamnie”. Julki, legendarne dobre duszki, są motywem przewodnim aplikacji i to one będą spacerowiczom opowiadać o 10 szczególnych miejscach w Jamnie. W punktach gdzie jakieś ważne elementy się nie zachowały albo są szczątkowe, korzystać będziemy z ikonografii i fotografii oraz opisów. We wszystkim tym będzie element gry, bo odwiedzenie kolejnych lokalizacji będzie punktowane.
Równolegle z pracami przy Zagrodzie Jamneńskiej remontowany jest pobliski kościół i również on stanie się stacją wspomnianego spaceru (o remoncie piszemy szerzej odrębnie). Dyrektor Muzeum mówi: – Mamy porozumienie z księdzem proboszczem Jarosławem Krylikiem, że będziemy ten teren traktować jako jeden spójny obszar. Dla widza będzie to jedność.
W planach Muzeum jest przeniesienie do Zagrody na stałe Jarmarków Jamneńskich. Pierwszą edycją w nowej lokalizacji będzie zapewne jarmark wielkanocny roku 2019. Najpewniej również przyszłoroczna Noc Muzeów to będzie Jamneńska Noc Muzeów. – Będziemy bardzo promować obiekt i jego ekspozycję – zapewnia Jerzy Buziałkowski. – Również przez przygotowywaną obecnie stronę internetową.
W tłumaczeniu jest książka Rity Scheller zatytułowana „Jamund” („Jamno). Jest to praca doktorska autorki, poświęcona Jamnu i kulturze jamneńskiej (Rita Scheller była do roku 1945 mieszkanką Jamna). Dokumentuje ona na przykład ścisłe związki Jamna z Koszalinem trwające od średniowiecza. Książka, której wydawcą będzie Muzeum w Koszalinie, ma się ukazać jeszcze w tym roku.